Debata nad tym, czy hipertekstualne konstrukty tworzą nielinearne, antylinearne czy wielolinearne praktyki czytania/oglądania przypomina wielkie literackie debaty lat siedemdziesiątych, kiedy to zastanawiano się, czy pewne rodzaje metafikcji lub fikcji fabularnej są tak naprawdę antyrealistyczne czy, co gorsza, niemoralne. Doprowadzona do swojego logicznego ekstremum, tak zwana Moral Fiction znajdowałaby się dokładnie pośrodku alei Fantazji Linearności. Pewien cyborg-narrator powiedział niedawno do drugiego "Myślę, że moje pisarstwo zawsze było hipertekstualne, lecz do tej pory mylnie postrzegano je jako coś innego". Jeśli zastosujemy tę wypowiedź do obecnego szumu wokół rozwoju HTŚ, to sugerowałaby ona na przykład, że nasza surfująca po kanałach świadomość ("cyberprzestrzeń", w którą wchodzimy skanując pilotem zasoby telewizji kablowej) przesiąka naszą codzienną rzeczywistość do takiego stopnia, że nie da się już odróżnić jednej od drugiej, czyli że świadomość (twór hipertekstualny) jest teraz kompatybilna z większą liczbą radykalnych form losowego doboru punktów wyjścia lub klikualnych rzeczywistości o charakterze momentalnym niż wydawało się to wcześniej możliwe, i że naszej technologi udaje się w końcu dogonić nasz senno - narracyjny aparat. Oznacza to, że tak jak metafikcja stworzyła nową autorefleksyjną rzeczywistość po to, by fikcja mogła się w niej zatracić, tak doświadczana w cyberprzestrzeni HTŚ tworzy nowe formy narracyjności, w których można się zatracić. Narracyjność ta może być dla czytelnika/użytkownika raz bardziej halucynogenna, a innym razem klikualna, lecz nadal ma ona w sobie coś z narratologicznie ukierunkowanego dyskursu (momentalnie przekształcanego doświadczenia pisarskiego).