:: hiperteksty ::
 
:: aktualnosci ::
 
:: warsztaty ::
 
:: elektro  blog ::
 
:: gutenberg pub ::
 
:: skrzynka ::
 
 
 
 
 
 
m a g a z y n -  r o z m o w y,  w y wi a d y
       
 

Dyskretny urok
hipertekstualizmu

Rozmawiają Mariusz Pisarski i Andrzej R. Mochola

H I P E R Ł Ą C Z E     I    L E K S J A
   01

Mariusz Pisarski: Czym jest w tym kontekście hiperłącze?

Andrzej R. Mochola:
Hiperłącze było, jest i będzie tylko i wyłącznie zmaterializowanym odnośnikiem, miejscem znaczącego stykania się kilku tekstów, rzeczywistymi wrotami, dzięki którym możliwe jest płynne przejście z jednego do drugiego i następnych możliwych tekstów. Porównując intertekstualizm do hipertekstualizmu, należy podkreślić, iż czym innym jest wspomniany intertekstualny ślad jednego tekstu w drugim (też jest przecież rodzajem odnośnika), a czym innym odnośnik zmaterializowany - hiperłącze; czym innym jest dookreślanie miejsc niedookreślonych - by posłużyć się ingardenowską nomenklaturą - w celu odkrycia możliwych intertekstualnych konotacji, a czym innym płynne przechodzenie pomiędzy tekstami; wreszcie, czym innym jest aluzja, a czym innym werbalizacja. Proszę zwrócić uwagę, że w rzeczywistości intertekstualnej nie obcujemy z wieloma tekstami, tylko ze śladami tekstów w tekście. W hipertekstualnej rzeczywistości zawsze obcujemy z tekstami, za każdym odnośnikiem kryje się kolejny materialnie obecny tekst, konkretna, materialnie obecna rzeczywistość, nie zaś jej obraz.

Skojarzenia z imagologią są, oczywiście, na miejscu. To właśnie mniej lub bardziej świadomi teoretycy postmodernizmu (od Barthes’a po Saarinena) stworzyli intertekstualny model rzeczywistości, po czym wspaniałomyślnie obnażyli jego niedoskonałość - za obrazem rzeczywistości nie kryje się rzeczywistość, tylko bliżej nieweryfikowalny ślad tej ostatniej. Hiperłącze jest nieco bardziej "uczciwe"; nie obiecuje, że coś zobaczymy, tak jak to robi intertekstualny ślad. Uaktywnione hiperłącze ukazuje ową rzeczywistość, demokratycznie pozostawiając nam chwilę wcześniej pole wyboru, co do ostatecznej decyzji, czy chcemy zobaczyć co kryje się za kurtyną, czy też nie. Tak, czy inaczej nie mamy chyba najmniejszych wątpliwości, iż hiperłącze jest najważniejszym i najbardziej znaczącym elementem hipertekstu.

Mariusz Pisarski: Co najmniej od połowy lat 90-tych w biznesie mówi się o hiperłączowym sposobie pracy w grupie. Hiperłącze, jak rozumieją to twórcy manifestu Cluetrain wyznacza wielką zmianę w podstawowych regułach pracy. To jak duża jest efektywność i jakość pojedynczego węzła sieci zależy od tego jakie hiperpołączone zespoły udało się nam stworzyć.
Czy można Pana zdaniem w prosty sposób przełożyć to na praktykę artystyczną i na praktykę naukową? Czy są tego jakieś przykłady?

Andrzej R. Mochola: Nie chciałbym się odnosić bezpośrednio do 95-ciu tez Cluetrain, choć niewątpliwie zgadzam się z wieloma postulatami, w szczególności tymi, które dotyczą swoistej "humanizacji" komunikacji społecznej, w tym komunikacji w sieci. Pozwolę jednak sobie na odrobinę sceptycyzmu względem tych haseł, które zdradzają swój ewidentnie antyglobalistyczny i równocześnie "dietetycznie marksistowski" charakter.

W sprawie hiperpołączonych zespołów bliższa wydaje mi się idea, zresztą realizowana z sukcesem także w Polsce (Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe przy Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN), a mianowicie idea współdzielenia mocy obliczeniowych komputerów pracujących w sieci globalnej. Oczywiście projekt nie ogranicza się wyłącznie do tego jednego aspektu. Jeżeli jednak odrzucimy komputerowe protezy, to w rzeczywistości za pomysłem kryją się konkretne zespoły badawcze, czyli konkretni ludzie.

Podobny charakter ma program Seti@Home, finansowany przez NASA, a mający na celu poszukiwanie życia pozaziemskiego. Proszę wyobrazić sobie pracę około 4,5 milionów komputerów, za którymi kryje się przynajmniej tyle samo ludzi, którzy po zainstalowaniu odpowiedniego oprogramowania oraz pobraniu pakietów danych z radioteleskopów NASA, przetwarzają je, a następnie odsyłają wyniki do centralnego komputera.
W krajach Unii Europejskiej networking w badaniach naukowych, projektach edukacyjnych odgrywa pierwszoplanową rolę (np. sieć Cordis, projekty ramowe i in.). Nie jest również tajemnicą, że ta sama Unia Europejska najchętniej wspiera finansowo właśnie projekty sieciowe.
Przykładem projektu artystycznego, czy też raczej naukowo-artystycznego jest bez wątpienia jugosłowiański Projekat Rastko, który doczekał się także swojej polskiej edycji tematycznej (Rastko Poljska). Zauważmy, iż ta część Europy jest dziś bez wątpienia jedną z najbardziej aktywnych hipertekstualnie, co zresztą ma swoje historyczno-polityczne podłoże.


........................................................................................................





strona główna : zastrzezenia : instrukcja obsługi :czat : kontakt




copyright © techsty.art.pl 2003