Espen J. Aarseth

Cybertekst: Perspektywy literatury ergodycznej

Wstęp: Literatura ergodyczna

Czytelnik zaangażowany w rozwijanie opowiadania jest bezsilny. Jak widz podczas meczu piłkarskiego, może pospekulować, przypuszczać, ekstrapolować, nawet wykrzyczeć obraźliwe słowa, ale nie jest graczem. Jak pasażer w pociągu, może oglądać i objaśnić zmienny krajobraz, może dać odpocząć oczom na jakimkolwiek punkcie, nawet użyć hamulca bezpieczeństwa i wysiąść z pociągu, ale nie ma tej wolności, która pozwoliłaby mu na odkrywanie innych niż wyznaczone torem kolejowym drogi. Nie ma przyjemności, którą posiada gracz, przyjemności wpływu na to, ci się wydarza: "Zobaczmy co się zdarzy, kiedy zrobię to." Przyjemność czytelnika jest natomiast przyjemnością oglądacza. Bezpieczny, ale bezsilny.

Czytelnik cybertekstu, z drugiej strony, nie jest bezpieczny, a zatem - i może to zostać użyte jako argument - nie jest on czytelnikiem. Cybertekst stawia swojego potencjalnego czytelnika w sytuacji zagrożenia: istnieje tu ryzyko odrzucenia. Wysiłek i energia wymagane przez cybertekst od czytelnika podnoszą stawkę z poziomu interpretacji do poziomu interwencji. Próba rozpoznania jakiegoś cybertekstu oznacza inwestowanie osobistej improwizacji, które może zakończyć się albo bliskim obcowaniem z dziełem, albo niepowodzeniem. Obecne w cybertekście napięcia i układy sił, nie idąc w parze z pragnieniem wysłuchania opowieści, stają się także czymś wiecej: walką nie tylko o interpretacyjny wgląd, ale też o kontrolę nad opowiadaniem: "Chcę, by tekst opowiedział moją historię; historię, która nie mogłaby istnieć bez mnie". W niektórych przypadkach sprawdza się to w sensie dosłownym. W innych, być może najczęściej, sens indywidualnego wyniku jest złudny, niemniej jednak aspekt wyboru i manipulacji pozostaje realny.

Badanie cybertekstów demaskuje nieadekwatność przestrzenno-dynamicznych metafor teorii opowiadania. Dzieje się tak ponieważ literatura ergodyczna wciela te modele w życie, w sposób, który nie jest możliwy w opowiadaniach linearnych. Dla tradycyjnego krytyka literackiego może być to trudne do zrozumienia. Może on bowiem nie zauważać różnicy między strukturą metaforyczną a strukturą logiczną. Jest to sprawą zasadniczą. Czytelnik cybertekstu to gracz, hazardzista a cybertekst to gra-świat albo świat-gra; można tu wędrować i błądzić, odkrywać tajne ścieżki w tekście nie w sensie metaforycznym, lecz dosłownie, dzięki topologicznym strukturom mechanizmu tekstowego. Nie jest to różnica między grami a literaturą, lecz raczej między grami a opowiadaniem. Jeśli twierdzimy, że nie ma między nimi żadnej różnicy oznacza to, że ignorujemy podstawowe cechy zarówno gier jak i opowiadań. A jednak różnica ta nie jest wyraźna, co więcej, istnieje dość duży obszar wspólny.

Warto uświadomić też sobie, że cybertekst posłużył tu do opisu obszernej tekstowej kategorii medialnej. Nie jest on w żadnym stopniu gatunkiem literackim. Cyberteksty dzielą z sobą zasadę obliczonej produkcji, ale poza tym nie mają żadnej widocznej wspólnej estetyki, tematyki, literackiej historii, ani nawet materialnej technologii. Cybertekst to perspektywa, której używam, by opisać i zbadać komunikacyjne strategie tekstów dynamicznych.

Nawet jeśli cyberteksty nie są tekstami narracyjnymi lecz odmiennymi tworami literackimi rządzonymi przez odmienny zespół reguł, zachowują one, w mniejszym lub większym stopniu, pewne aspekty narracyjności, które da się odnaleźć w innych, nie narracyjnych formach literackich. Nie da się w tym przypadku podążyć za pokusą czystych i łatwo wyodbrębnialnych gatunków. Można w zamian przyjąć perspektywę uzupełniających się śladów gatunkowych, w której różnorakie typy jawić się będą jako hybrydy o złożonej fakturze. Być może przez studiowanie cybertekstów i próby odkrywania ich narracyjnych odmian, zdobędziemy nowe wskazówki, które pomogą nam zrozumieć czym jest opowiadanie, fabuła, narracja czy lektura.

Jak wspomniałem, cyberteksty wpasowują się w terminologię gry-świata-labiryntu w sposób ujawniający jej niedoskonałości w podejściu do tekstów naracyjnych. Lecz skąd wzięła się ona wzięła i czy istniała od zawsze? I Ważną wskazówkę do odpowiedzi na to pytanie można znaleźć w historycznej zmienności znaczenia słowa labirynt. Nasze obecne wyobrażenie labiryntu to borgesowska struktura "rozwidlających się ścieżek", wprawiającego w dezorientację chaosu przejść, które prowadzą w wielu kierunkach, ale nigdy wprost do pożądanego przez nas celu. Ale istnieje także inny rodzaj, i inny paradygmat, labiryntów.