Magda Garncarek

Animacje Słowa

Jak przekonują autorzyType in Motion. Innovations in Digital Graphics: Wystarczy przyjrzeć się uważnie różnym formatom przekazów telewizyjnych, filmowych, komputerowych czy video, aby dostrzec, że pojawiające się systemy nagrywania, edytowania, transmisji i odbioru informacji zawsze znajdowały wyraz lub nawet prowokowały powstawanie nowych nurtów wizualnej estetyki; mimo, że podstawowe składniki owych przekazów – litery i teksty – pozostają niezmienne od tysięcy lat

Doskonałym przykładem takiej nowej estetyki jest instalacja Davida Smalla Illuminated Manuscript (prezentowana podczas Festiwalu Documenta X w 2002 roku w Kassel, Niemcy – zdjęcia obok, za: www.davidsmall.com). W niewielkim pokoju, wypełnionym przyćmionym światłem w „technicznym” odcieniu (podobnym do koloru blasku emitowanego przez ekran komputerowy czy telewizyjny) stoi stół, na którym leży rozłożona dość duża księga – z daleka wydaje się zupełnie czysta, niezapisana ani jednym słowem. Gdy podchodzi się bliżej i wykonuje w jej pobliżu nawet przypadkowy ruch, natychmiast na białych kartkach pojawia się projektowany z rzutnika umieszczonego pod sufitem tekst. Po chwili dezorientacji i kilku próbach rozszyfrowania całej sytuacji, okazuje się, że z tekstem można podjąć grę. Dłoń (można bezpośrednio dotykać kartek albo pozostawiać rękę na wysokości kilku centymetrów nad „manuskryptem”) przeciąga tekst, manipuluje jego kształtem, powiększa niektóre zdania, inne doprowadza zaś do karykaturalnych „przekoślawień”; może także tradycyjnie przewracać kartki, co powoduje projekcję nowego fragmentu tekstu. Czasami, niezależnie od naszych manipulacji, tekst realizuje swój własny „program akrobatyczny”: okręca się wokół własnej osi, zwija się, rozwija etc.


Ten „taniec dłoni”, tak odmienny od tradycyjnego sposobu poznawania zawartości książki, jakim jest przewracanie kolejnych stron, ilustruje konieczność uczenia się nowych odruchów, ćwiczenia czytelniczej sprawności na innych niż dotychczas zasadach. Autor nie przez przypadek posłużył się książką – ilustruje przemiany współczesnej percepcji na przykładzie jednej z podstawowych ludzkich czynności: czytania. „W tradycyjnej kulturze czytania, oko posiadało uprzywilejowaną pozycję, (...) pozostawało w izolacji od pozostałych zmysłów. W przyszłości (elektronicznego) czytania, oko (...) nawiąże współpracę z innymi zmysłami, szczególnie ze słuchem i dotykiem. Czytanie dotykowe. (...) Nadchodzi zatem koniec biernego czytania i początek głębokiego uczestnictwa w książce elektronicznej. Czytanie w przyszłości będzie zabawą; będzie eksperymentalne i „zanurzone”, nieprzewidywalne”. Mamy więc do czynienia z paradoksem – mimo, że tekst elektroniczny jest immaterialny, łatwiej jest nim manipulować (wycinać fragmenty, zamieniać je miejscami etc.) niż w przypadku tekstu posiadającego drukowaną wersję.

Tytuł instalacji Smalla nawiązuje do średniowiecznych ksiąg iluminowanych (powstawały głównie w XIII wieku w zakonach i klasztorach) – były to tomy odręcznie przepisywane na pergaminie lub welinie (cieńsza, delikatna odmiana). Iluminacja polegała na bogatym dekorowaniu detali (inicjałów czy marginesów) lub na wstawianiu w tekst bardzo ozdobnych ilustracji. Słowo „manuskrypt” w tytule instalacji kontrastuje z jego nowoczesną, bardzo zaawansowaną technicznie konstrukcją (Small wykorzystał wrażliwe na ruch czujniki i najnowocześniejsze projektory). A jednak mimo nieobecności pióra, mimo ominięcia procesu kaligrafowania liter, to my, widzowie (na dodatek każdy z osobna) jesteśmy - tak jak średniowieczni mnisi - autorami tej tekstowej konstrukcji. To my ją tworzymy poprzez fizyczną obecność, poprzez dotyk, ruch dłonią.

Interaktywność to jedno z kluczowych pojęć w kontekście środowiska komputerowego. Nowa postawa odbiorcy polega na czynnym udziale nie tylko w procesie dekodowania – tutaj: artystycznego – przekazu, ale przede wszystkim w jego tworzeniu, współkreowaniu. Ryszard W. Kluszczyński wyjaśnia: interaktywność (...) pojmuję jako współpracę człowieka i maszyny (systemu sztucznej inteligencji) zachodzącą w czasie realnym i przybierającą postać wzajemnego oddziaływania”, dalej zaś podkreśla, że traktuje ją jako „jedną z najważniejszych właściwości współczesnej cywilizacji”.

Każda z wcześniejszych form wypowiedzi artystycznej czy literackiej dawała publiczności, czytelnikom przywilej interpretacji. Jednak zmyślane światy, które artyści tkali w ludzkiej wyobraźni i pamięci, pozostawały wobec człowieka autonomiczne. Nawet film, który najdosłowniej wizualizował artystyczne pomysły. Tradycyjna przestrzeń filmowa pozostaje przestrzenią zewnętrzną, fizycznie nieprzekraczalną. Obecność kinowego ekranu przypomina nam o niedostępności projektowanych krain. Choć istnieje wiele możliwych interpretacji, fizycznie tekst filmowy jest niezmienny. Tymczasem zjawisko interaktywności związane z obecnością nowych mediów obala tradycję proscenium; nie istnieje już przestrzeń separująca odbiorcę od tego, co odbierane. Interaktywność pozwala nam, zachęca a nawet zmusza do współtworzenia: przekształcania, zniekształcania, redefiniowania tego, co do tej pory musieliśmy oglądać czy odbierać w nieruchomym skupieniu. „Twórca nigdy nie jest producentem zamkniętego tekstu a tylko projektantem kontekstów odbioru”, a interaktor nie tylko jest wewnątrz dzieła, ale też zmienia – albo i nawet dopiero ustala – jego kompozycję. W sztuce interaktywnej nie dane jest naszym spojrzeniom skończone dzieło o kształcie ustalonym przez autora - ostatnie „pociągnięcie pędzla” zachodzi w pojedynczej wyobraźni, w indywidualnym działaniu i interpretacji.W cyberkulturze w miejsce artefaktu (wytworu artysty) pojawia się proces twórczy; artysta coraz częściej jest nie tyle autorem dzieła, co jego inicjatorem; z kolei od odbiorcy wymaga się dynamiki spojrzenia, reakcji. [...] Następuje uwolnienie tekstu, dzieła od zależności (wtórności) wobec gotowego, poprzedzającego je sensu [...] a znaczenie powstaje stale od nowa, w każdej jednostkowej percepcji.

Między artystą a odbiorcą jego dzieł nawiązuje się komunikacja rozumiana jako proces generowania znaczeń. W przypadku komunikacji pozaartystycznej (na przykład na zwykłych stronach internetowych) układ wygląda nieco inaczej: autor pozostaje najczęściej anonimowy. Zamiast współgenerowania znaczeń użytkownik zwyczajnie nawiguje, dokonuje wyborów tych a nie innych ścieżek. Jest to dość istotna różnica w rozumieniu pojęcia interaktywności, ale najważniejszy pozostaje fakt zmiany postawy odbiorczej: kategoria biernego odbiorcy zostaje zastąpiona kategorią aktywnego użytkownika.

Oddzielnym wątkiem są sceptyczne podejrzenia, czy aby na pewno istnieje interaktywność w pełni swobodna, z nieograniczonymi możliwościami wyboru. Prawdopodobnie nie istnieje jeszcze instalacja tak zaprogramowana aby zapewnić swemu odbiorcy – interaktorowi całkowicie swobodne współdziałanie, porównywalne z nieprzewidywalnością i ogromnym repertuarem zachowań międzyludzkich. Ilekroć mamy do czynienia z dziełem interaktywnym, pozostajemy ograniczeni ilością opcji zaprogramowanych wcześniej przez autora. Przykładem może być komputerowa „maskotka” edytora tekstów Microsoft Word – Asystent Spinacz. Spinacz dyskretnie pojawia się na ekranie podczas naszej pracy, aby podpowiadać rozmaite rozwiązania (na przykład: jak tworzyć tabelki). W każdej chwili - nie tylko gdy Spinacz sam z siebie zgłasza odpowiednim sygnałem chęć udzielenia porady – możemy zapytać go o coś, klikając myszką w jego postać cierpliwie obecną na ekranie. Do tego momentu Spinacz jest bez wątpienia interaktywny, bo odpowiada na nasze pytania i „żywo” reaguje na wszystko, co dzieję się w edytorze. Ale niestety, okazuje się, że ze Spinaczem nie można porozmawiać o wszystkim, tak jak robimy to z innym człowiekiem. Na pytania, które nie dotyczą instrukcji obsługi Worda albo których formuły odbiegają od haseł zaprogramowanych prze informatyków, zagubiony Spinacz wytrzeszcza animowane oczy i przyznaje: „ Pytanie jest niezrozumiałe” i prosi: „Spróbuj sformułować je inaczej”).

Wiesław Godzic i Mirosław Filipiak, autorzy artykułu „Opowiadanie w cyberprzestrzeni” sugerują, że złudzenie interaktywności dawał wynalazek pilota telewizyjnego: „przełączając kanały, mamy wrażenie pewnej władzy, choć tak naprawdę wybieramy tylko spośród bardzo ograniczonej liczby możliwości”. Rzeczywiście, środowisko komputerowe - internet lub autorskie programy (jak na przykład użyty przez Davida Smalla do przygotowania „Illuminated Manuscript”)- zapewnia także ograniczoną, ale nieporównywalnie większą pulę opcji. Jednak należy pamiętać, aby nie sprowadzać pojęcia interaktywności tylko i wyłącznie do kwestii udostępnionego nam, odbiorcom, zbioru alternatywnych rozwiązań czy ścieżek. Oczywiście, jest to elementarna cecha działania interaktywnego, ale gdyby chodziło tylko o to, już sam wybór między kliknięciem w komputerze „tak” lub „nie” można by na wyrost nazwać czynnością interaktywną. Zdecydowanie bardziej doniosłe znaczenie ma – będąca kluczową konsekwencją interaktywności - nowa tożsamość adresata interaktywnego przekazu, który z bezczynnego, uległego odbiorcy staje się (a w każdym bądź razie powinien stać się) świadomym swoich celów użytkownikiem, albo nawet i pomysłowym, zaangażowanym współtwórcą.