zwłaszcza, że nie ratuje geometria starych
snów. choćby jezdnia, czarna ciężarówka,
jej osmalone osie jak ramiona sztangi
wtłoczone w asfalt. pieczęć tajnej loży
gnie wzdłuż krawędzi, kruszy wosk nawierzchni

i dziura w ziemi otwiera się na
widmowe miasto z lotnictwem w kolorze
zielonych ważek. nic, żadnego strachu.
jak chcesz rozumieć aurę, zaprzecz studni.
na zamku ujazdowskim, na dziedzińcu. tam