co nawaliło w szklanej pułapce biurowca?
konwencja: że jeżeli garnitur i tak dalej,
to pracownik. zapewne nowy, zagubiony
doktor Watson na tropie źle wskazanych biur.

nabijali się z niego, wtłoczeni w fotele
górskiej kolejki śmiechu. wesołe miasteczko
na ekranach ochrony. diabelski młynek, on ziarnko
w coraz szybszych obrotach. niech się krawaciarz spoci,

niech ma swój wyścig szczurów po ciasno zwiniętej
spirali przeciwpożarowej klatki. aż
alarm, że za wysoko, że już puste, ostatnie
piętra. dopiero wtedy pobiegli interweniować.