Wywiad Noah Waldrip Fruin ze Stuartem Moulthropem

INSTRUMENT TEKSTOWY POWINIEN ANGAŻOWAĆ CZYTELNIKA

Tłum. Dorota Sikora, Grzegorz Mielcarek

Czy możesz dać przykład "koniunktywności" w twojej pracy?

Myślę, że "Reagan Library" reprezentuje zwrot w kierunku prac koniunktywnych. Szczególnie dlatego, że hiperfikcją poprzedzającą ten projekt była "Hegirascope", która jest niemiłosiernie dysjunktywna. (Nawet diabolicznie dysjunktywna przez to, że posiada 30-sekundowy stoper, który nie pozwala pozostać w punkcie węzłowym ani chwili dłużej). "Reagan Library" wykorzystuje serię trójwymiarowych obrazów, pełniących funkcję indeksu całego projektu. Aby lektura była procesem ciągłym, czytelnik zmuszony jest do eksploracji tych przestrzeni. W schemacie nadal istnieją rozpoznawalne punkty węzłowe, ale to właśnie bezpośrednie sąsiedztwo jest ważne. Być może nie jest ono tak znaczące jakby mogło być. Szukam nowych rozwiązań, w których przyległość, relacja fizyczna i przestrzenna byłyby istotniejsze. Myślę, że mimo kilku ciekawych eksperymentów, nie znaleźliśmy jeszcze sposobu, by połączyć przestrzeń strony z przestrzenią eksploracji.

Wydaje mi się, że w swojej pracy zawsze w sposób szczególny interesowałeś się przestrzenią. Twoja mapa z "Victory Garden", jest przykładem znanym już od ponad dziesięciu lat.

Chciałem do "Victory Garden" włączyć mapę graficzną. Ponieważ nie pasowała w całości, pociąłem ją na trzy części. Choć teraz wydaje się to śmieszną wymówką, było to rozwiązanie nieeleganckie, ale skuteczne.

To jest zoom.

Rzeczywiście ma to charakter zbliżenia. Uogólniając, tak, przestrzeń zawsze była dla mnie ważna. Nawet w "Hegirascope", która nie jest szczególnie przestrzenną pracą, rozpocząłem od pomysłu związanego z przestrzenią. Zaczęło się od uwagi Michaela Joyce'a - albo raczej mojego niezrozumienia jego słów: W okresie dojrzewania naszego technologicznego wieku, trudno pójść za daleko. W zdaniu tym zainspirowało mnie pojęcie pójścia w jakieś miejsce, metaforycznie czy wirtualnie. I rozpocząłem "Hegirascope" jako medytację nad tym, co znaczy przestrzeń w Internecie, co znaczy przestrzeń w sieci.

Uwagi na temat przestrzeni filtruję także przez ten szczególny rodzaj narracji przestrzennej, z którą mamy do czynienia w komiksach. Podoba mi się uwaga, jaką uczynił Lev Manovich, w książce "The Language of New Media", w której pisze, że komiksy uważane są w naszej literackiej kulturze za gorszą, podrzędną formę, ponieważ nie przywykliśmy do narracji przestrzennej. Przyzwyczailiśmy się do przeciwnego - stemporalizowanego, sekwencyjnego, liniowego porządku opowiadania, który przypomina taśmową produkcję Forda. Najbardziej interesującą rzeczą w przestrzennym uporządkowaniu komiksowej strony jest rozplątywanie mentalnej sieci połączeń wykreowanej przez kino. Chociaż, co ciekawe - jak zauważył w "Public Burning" Coover - to samo dzieje się za każdym razem, gdy otwieramy poranną gazetę.

Także praca Scotta McClouda była dla mnie bardzo istotna. Zwłaszcza jego uwaga o "rowku" między ramkami komiksowych obrazków - o współudziale czytelnika w uzupełnianiu toczącej się akcji, gdy jego oczy prześlizgują się nad rowkami. Angażuje się w dopasowywanie wzorców. Zgadzam się z tym. Tworzę hiperteksty od dziesięciu lat i do czasu, gdy przeczytałem pracę Scotta, wydawało mi się, że akcja podąża zgodnie z linkami- chociaż niecałkiem w tym dysjunktywnym sensie. Prowadzi to nas z powrotem do uwagi Jima, że linki mogą być koniunktywne.

Czy uważasz, że w "Pax", sposób, w jaki tekst się rozbudowuje (nie na zasadzie zastępowania jednego kawałka innym), jest przykładem działania koniunktywnego?

W zasadzie przyrostowa natura tekstu ma więcej wspólnego z instrumentalnością. Próbuję graczowi albo czytelnikowi dać możliwość większego zaangażowania. I pewnie także ucieczkę od dysjunktywności, od poruszania się od węzła do węzła.

Zaczęło się to od pomysłu na tekst, którego napisania jeszcze się nie podjąłem i może nigdy nie podejmę. Dotyczył on utworzenia elastycznego tekstu, w którym, powiedzmy, jeśli przeszedłeś dwie trzecie drogi, zmiany zdarzałyby się niezależnie od twojej woli. Musiałbyś więc stale przewijać ekran w górę i w dół, by zobaczyć co się zdarzyło, gdy naciągałeś lub wypychałeś tekst. Chodzi zatem o stworzenie korpusu tekstu, który czytelnicy mogliby mieć zarówno przed oczyma jak i w głowie. Tym samym nie przypominałoby to tak bardzo doświadczenia "a teraz to" (nawiązując do znanej uwagi Neila Postmana o gramatyce telewizji).