szkła, pióro, kartka, stół, podłoga i
szczeble, warstwy. pod nimi przezroczysta ziemia,
chwiejne, płynące lustro, gdzie żadna brytania

nie zarządza falami. całkiem jak ten stróż
na saksach, instalacja alarmowa obcej
wody, także się budzę aby mierzyć

stan swojej czerni. żaden guinness. piana
na ustach, ścieka do wewnątrz. tam gdzie
przeciw wysokim oknom czarnego przedświtu

coś liczy w każdej cyfrze śniegu – prom
czy kanał, czy atlantyk i morze północne
którejś godziny wystąpi ze ścian.